środa, 31 grudnia 2014

Josif Brodski, 1 stycznia 1965 roku

Królowie twoje drzwi ominą,
Nie będzie gwiazdy nad futryną,
Jak dawniej słuch wychwyci ino
Ochrypły wiatru jęk.
Cień zrzucisz z obolałych ramion
i zanim zaśniesz, zdmuchniesz płomień
swej świecy: w kalendarzu bowiem
jest więcej dni niż świec.

Czy to jest smutek? Pewnie smutek.
Znajomy do ostatniej nuty
Śpiew, który składa się z powtórek.
Niech się powtarza wciąż.
Niech zabrzmi też w godzinie śmierci,
jak dziękczynienie ust i źrenic
temu, co każe wzrokiem mierzyć
odległy widnokrąg.

W milczeniu będziesz patrzył w sufit,
bo do skarpetki nikt nie wrzucił
nic - to pozwoli ci zrozumieć,
że jesteś już za stary.
Że pora przyznać: cudów nie ma.
I gdy podniesiesz wzrok do nieba,
poczujesz nagle, że sam jesteś                
z całego serca darem.

50 lat temu...

wtorek, 30 grudnia 2014

W. H. Auden, For the time being

Maria
Zamknij swe jasne oczy, którym muszą moje
Grozić czujnością; bezpieczny w jej cieniu
Ukryj się od mej troski, czegoż się dowiesz
Oprócz strachu z mego czułego spojrzenia?
Miłość potwierdzi tylko im bardziej się zaprze.
Oczęta zawrzyj.
Śpij. Co poznałeś w łonie, które cię nosiło,
Oprócz trwogi, której nie ma u Ojca twego?
Śpij. Cóż może ciało, co ci dałam, czy miłość
Matczyna – tylko cię odwieść od woli Jego?
Czemu to ja mam uczyć płaczu Jego Syna?
Śpij, dziecino.
Śnij. W ludzkich snach ziemia się wznosi ku Niebu,
Gdzie nie trzeba się modlić i być opuszczonym.
W pierwszych godzinach życia tu, czyś już wybór
Zrobił, jaka śmierć będzie ci sądzona?
Jak prędko w Drogę przez mękę wyruszysz?
Śnij póki możesz.

czwartek, 11 grudnia 2014

R. G. Collingwood, The principles of art

Jeżeli sztuka nie jest rodzajem rzemiosła, ale wyrażeniem emocji, zasadnicza różnica między artystą i odbiorcą znika. Bo artysta ma odbiorców tylko o tyle, o ile inni słyszą jego akt wyrażania siebie i rozumieją to, co usłyszeli. Więc, jeżeli jedna osoba powie coś, wyrażając stan swojego umysłu, to inna osoba, która to zrozumie, również ma to w swoim umyśle. Nie ma potrzeby pytać, czy ta druga osoba czułaby się tak samo, gdyby ta pierwsza nie przemówiła, ponieważ, jakkolwiek na to odpowiemy, to, co zostało powiedziane wyżej będzie prawdziwe. [...] Jeżli poeta wyraża, na przykład, określony strach, słuchacz zrozumie go tylko wówczas, jeżeli sam jest zdolny do odczuwania takiego rodzaju strachu. Stąd, gdy ktoś przeczytał i zrozumiał wiersz, on nie tylko zrozumiał to, że poeta wyraził swoją emocję, on sam wyraził swoją własną emocję słowami poety, które w ten sposób stały się jego własnymi słowami. Jak to ujął Coleridge, poetę poznasz po tym, że czyni cię poetą. Wiemy, że poeta wyraża swoje emocje, ponieważ umożliwia nam wyrażanie naszych własnych. 
W ten sposób, jeżeli sztuka jest aktem wyrażania emocji, czytelnik jest artystą tak samo jak pisarz. Nie ma zasadniczej różnicy między artystą a odbiorcą. Nie oznacza to, że nie ma między nimi żadnej różnicy. Kiedy Pope napisał, że zadaniem poety jest mówić to "co czują wszyscy, lecz nikt tak doskonale nie wyrazi", możemy zinterpretować jego słowa w ten sposób (nieważne, czy Pope, pisząc to, był tego świadom), że poetę odróżnia od odbiorcy, chociaż obydwaj robią to samo, czyli wyrażają określoną emocję w określonych słowach, ten fakt, że poeta sam znalazł sposób wyrażenia swojej emocji, podczas gdy odbiorca posłużył się jego rozwiązaniem. Poeta nie jest odosobniony w przeżywaniu pewnej emocji lub posiadaniu mocy jej wyrażenia, jest on odosobniony w tym, że podejmuje inicjatywę wyrażenia tego, co wszyscy czują i wszyscy potrafią wyrazić.

R. G. Collingwood, The principles of art, Oxford University Press 1958.

If art is not kind of craft, but the expression of emotion, this distinction of kind between artist and audience disappears. For the artist has an audience only in so far as people hear him expressing himself and understand what they hear him saying. Now, if one person says something by way of expressing what is in his mind, and another hears and understands him, the hearer who understands him has that same thing in his mind. The question whether he would have had it if the first had not spoken need not here to be raised; however it is answered, what has just been said is equally true. [...] If a poet expresses, for example, a certain kind of fear, the only hearers who can understand him are those who are capable og experiencing that kind of fear themselves. Hence, when someone reads and understands a poem, he is not merely understanding the poet's expression of his, poet's, emotions, he is expressing emotions of his own in poet's words, which have thus become his own words. As Coleridge put it, we know a man for a poet by the fact he makes us poets. We know that he is expressing his emotions by the fact that he is enabling us to express ours.
Thus, if art is the activity of expressing emotions, the reader is an artist as well as a writer. There is no distinction of kind between artist and audience. That does not mean that there is no distinction at all. When Pope wrote that poet's business was to say "what all have felt but none so well express'd", we may interpret his words as meaning (whether or no Pope himself consciously meant this when he wrote them) that the poet's difference from hi audience lies in the fact that, though both do exactly the same thing, namely, expess this particular emotion in these particular words, the poet is a man who can solve for himself the problem of expressing it, whereas the audience can express it only when the poet has shown them how. The poet is not singular either in in his having that emotion or in his power of expressing it; his is singular in his ability to take initiative in expressing what all feel, and all can express.



piątek, 5 grudnia 2014

Louis MacNeice, Les Sylphides

Życie w jeden dzień: zabrał dziewczynę na balet
Był krótkowzroczny, więc sam widział niewiele
Białe spódnice na szarej
Łące, i fala muzyki
Podnosi białe żagle

Kielich za kielichem, białe dzwonki w bryzie,
kwiaty po prawej odbiciem kwiatów po lewej
Nagie ramiona nad
Upudrowanymi twarzami
Jak trawa morska w toni

Unosimy się – myślał – ponad czasem, bez steru,
teraz nierozłączni, odtąd zawsze już
będziesz ubrana w biały
atlas z czerwoną wstęgą
pod tańczącymi drzewami.

Lecz muzyka ustała, tancerze odeszli,
rzeka dotarła do śluzy – tasowanie programów –
I nie możemy iść dalej
z prądem, nim się zgodzimy
wejść do śluzy i opaść.

Więc się pobrali – żeby być tym bardziej razem –
I odkryli, że wcale nie są jak dawniej razem:
rozdzieleni poranną
kawą, wieczorną gazetą,
dziećmi i rachunkami.

Budząc się czasem w nocy, znajdowała pewność
W jego miarowym oddechu, lecz myślała, czy
było naprawdę warto
i gdzie odpłynęła rzeka
i gdzie są białe kwiaty.

niedziela, 30 listopada 2014

Charles Williams, War in Heaven

Cytat z "War in Heaven" Charlesa Williamsa - jego charakterystyczny, paradoksalny styl. Opis okolicy, w której znajdowała się pewna podejrzana apteka.

It was not actually quite so respectable as Sir Giles had given him to understand. It had been once, no doubt, and was now half-way to another kind of respectability, being in the disreputable valley between two heights of decency. There were a sufficient number of sufficiently dirty children playing in the road to destroy privacy without achieving publicity: squalor was leering from the windows and not yet contending frankly and vainly with grossness. It was one of those sudden terraces of slime which hang over the pit of hell, and for which beastliness is too dignified a name. But the slime was still only oozing over it, and a thin cloud of musty pretence expanded over the depths below.   

czwartek, 13 listopada 2014

Osip Mandelsztam, Bezsenność, Homer...

Bezsenność, Homer, żagle pełne wiatru.
Okrętów spis przebyłem do połowy.
Ów długi wylęg, co z głośnym klangorem,
rozpostarł kiedyś skrzydła nad Helladą.

Jak klucz żurawi ku nieznanym krajom –
laur boskiej piany na królewskich  głowach -
dokąd płyniecie? Gdyby nie ten powab
Heleny, cóż po Troi wam,  Achajom?

Morze i Homer wprawieni w ruch miłością -
kogo mam słuchać? Oto zamilkł Homer
i morze czarne szumi wierszem do mnie
i z ciężkim grzmotem  podchodzi pod pościel.




sobota, 1 listopada 2014

November!

Thomas Hood

No sun - no moon!
No morn - no noon!
No dawn - no dusk - no proper time of day -
No sky - no earthly view -
No distance looking blue -

No road - no street -
No "t'other side the way" -
No end to any Row -
No indications where the Crescents go -

No top to any steeple -
No recognitions of familiar people -
No courtesies for showing 'em -
No knowing 'em!

No mail - no post -
No news  from any foreign coast -
No park - no ring - no afternoon gentility -
No company - no nobility -

No warmth, no cheerfulness, no healthful ease,
No comfortable feel in any member--
No shade, no shine, no butterflies, no bees,
No fruits, no flowers, no leaves, no birds,
November!

The ascent of F6 - Auden, Isherwood

Ta sztuka stała się dla mnie źródłem ogromnej przyjemności czytelniczej, a poza tym uruchomiła kolejny ciąg interpretacyjnych i nie tylko interpretacyjnych wglądów.

Wciągnęła mnie fabuła, doceniłam konstrukcję i rozwiązania formalne - motyw lustra, ujawniający się na różnych poziomach. Najszersza rama: Dante - schodzenie do piekła <-> wchodzenie na szczyt. Główny bohater, będąc na szczycie góry, powtarza kwestie, wcześniej wypowiedziane przez inne postacie. Magiczne lustro mnichów, pokazujące bohaterom ich prawdziwe (lub nieprawdziwe) oblicze - w tym momencie (i w paru innych) znów poczułam przy swym boku obecność Profesora Tolkiena (Galadriela z pewnością zaczerpnęła z tego źródła wodę dla swojego zwierciadła). W tej sztuce pojawiła się pierwotna wersja long-suffering Stop all the clocks, który w wersji przerobionej przez autora zrobił tak zawrotną karierę medialną i są też dwa cudowne wiersze: At last the secret is out i przepiękna kołysanka-nie-kołysanka na końcu sztuki, tworząca ciekawą klamrę dla Stop all the clocks (kolejne lustro!).

Zaczęłam się zastanawiać, co w tej sztuce napisał Isherwood i doszłam do zaskakującego wniosku, że pochopne jest posądzenie go o pisanie prozy. He definitely knew their mystery.

Jest to sztuka z 1937 roku.

Z cytatów będzie kołysanka:

Still the dark forest, quiet and deep,
Softly the clocks ticks, baby must sleep!
The Pole Star is shining, bright the Great Bear,
Orion is watching, high up in the air.

Reindeer are coming to drive you away
Over a snow on an ebony sleigh
Over the mountain and over the sea
You shall go happy and handsome and free.

Over the green grass pastures there
You shall go hunting the beautiful deer,
You shall pick flowers, the white and the blue,
Shepherds shall flute their sweetest for you.

And in the castle tower above
The princess' cheek burns red for your love,
You shall be king and queen of the land
Happy forever, hand in hand.






czwartek, 23 października 2014

Jeszcze trochę Brechta w oryginałach i po polsku

Bertolt Brecht
Das Nachtlager

Ich höre, daß in New York
An der Ecke der 26. Straße und des Broadway
Während der Wintermonate jeden Abend ein Mann steht
Und den Obdachlosen, die sich ansammeln
Durch Bitten an Vorübergehende ein Nachtlager verschafft.

Die Welt wird dadurch nicht anders
Die Beziehungen zwischen den Menschen bessern sich nicht
Das Zeitalter der Ausbeutung wird dadurch nicht verkürzt
Aber einige Männer haben ein Nachtlager
Der Wind wird von ihnen eine Nacht lang abgehalten
Der ihnen zugedachte Schnee fällt auf die Straße.

Leg das Buch nicht nieder, der du das liesest, Mensch.

Einige Menschen haben ein Nachtlager
Der Wind wird von ihnen eine Nacht lang abgehalten
Der ihnen zugedachte Schnee fällt auf die Straße
Aber die Welt wird dadurch nicht anders
Die Beziehungen zwischen den Menschen bessern sich dadurch nicht
Das Zeitalter der Ausbeutung wird dadurch nicht verkürzt.

Noclegi

Słyszałem, że w Nowym Jorku
Na rogu 26. ulicy i Broadwayu
W zimowe miesiące stoi co wieczór mężczyzna
I dla bezdomnych, którzy się zbierają
Wyprasza noclegi od przechodniów.

Świat się od tego nie zmienia
Stosunki między ludźmi nie są lepsze
Epoka wyzysku nie trwa krócej.
Ale kilku mężczyzn ma nocleg
Wiatr przez jedną noc ich nie dosięga
Śnieg przewidziany dla nich pada na ulicę.

Człowieku, co czytasz te słowa, nie odkładaj książki.

Kilku ludzi ma nocleg
Wiatr przez jedną noc ich nie dosięga
Śnieg przewidziany dla nich pada na ulicę
Ale świat się od tego nie zmienia
Stosunki między ludźmi nie są lepsze
Epoka wyzysku nie trwa krócej.

tłum. Jakub Ekiert

Znałem trzech wielkich poetów i każdy z nich był pierwszej klasy sukinsynem

"Znałem trzech wielkich poetów i każdy z nich był pierwszej klasy sukinsynem". 
Ja: Kto? On: "Yeats, Frost, Bert Brecht". 
(Tyle że mylił się co do Brechta: Brecht nie był wielkim poetą.)

Josif Brodski, Sprawić przyjemność cienowi, LnŚ nr 7(204) 1988


Trochę przekładów rosyjskich z Brechta - najlepsze są Słuckiego.

piątek, 17 października 2014

One must continually build an altar and then (nine to one) the fire from heaven will come down somewhere else. I have written somewhere that that was what was wrong with Cain; he too much expected the fire on his own. The Kingdom demands not only virtues but a courtesy in virtue, a lightness of touch, style. Humility? I suppose it is simply humility, but the poor word is so heavy nowadays.

Charles Williams, Letter to Miss Lang-Sims, 20 Sept. 1943

Człowiek powinien wciąż budować oltarz i wówczas (dziewięć do jednego) ogień z nieba zejdzie gdzie indziej. Napisałem gdzieś, bo właśnie z tym miał problem Kain: zbytnio liczył na ogień na własnym ołtarzu. A Królestwo żąda nie tylko cnót, lecz wytworności w cnocie, lekkiego kroku, stylu. Czy pokory? Myślę, że to pokora, ale biedne słowo obecnie jest nieco przyciężkie.

środa, 15 października 2014

W. H. Auden, The Martyr as Dramatic Hero

In Cranmer's case, his character, his life, his recantation in order to escape the stake, exclude the possibility of pride as a motive. The dramatic problem he presents is different. Had Becket died in his bed, he would now be remembered only by professional historians. Had Cranmer done the same, he would still be famous as the principal author of the Book of Common Prayer. He was, that is to say, both a man of action and an artist, a maker. A dramatist who takes him for his hero, cannot ignore his making, for it is an essential aspect of his life and character, but it is impossible to represent convincingly a man on the stage writing a book because of the time it takes. Williams shows Cranmer the maker, by indirect illustration; from time to time, he halts the action to let a choir sing appropriate passages from the Book of Common Prayer. This works for persons like myself who have been familiar with the words from childhood and know their source, but I fear that those who are less intimate with them may be irritated and feel that the choir is only there because this is a 'chirchy' play.

W. H. Auden, The Martyr as Dramatic Hero    

sobota, 11 października 2014

środa, 8 października 2014

W. H. Auden, Zmiana otoczenia / A Change of Air


Odciski, zgaga czy ból zatok – takie
Niedomagania mówią o rozdźwięku
Między imieniem i tym, kto je nosi :
Czas zmienić otoczenie. Wierz im, lecz
Ich skromność niech ukróci pęd twych marzeń:

Zapuścić brodę, przywdziać mnisi habit,
Lub dobić targu w mowie syntetycznej
Z ludem kamienia to rozpieszczać siebie:
By udać się Gdzie Indziej, przestań iść -
Drobny krok w stronę i już tam się znajdziesz.

Chociaż tamtejsze zięby mogły poznać
Gwarę znad innej rzeki, i choć uskok
Spaczył miejscowy kamień budowlany,
Będzie tam kapłan, poczmistrzyni, portier,
I dzieci tam nie żebrzą od przybyszów.

 W owej przeciętnej „gdzieindziejowości”
Twe imię jest jak lustro, powie tobie,
Co robisz w sklepach, jak dajesz napiwki:
Nie trzyma żadnej strony, będąc z zewnątrz,
I przyjmie każdą zbawczo niewzruszenie.

A gdy wrócicie razem (a tak będzie)
Tu, gdzie ci los i instynkt dał siedzibę,
Nie uczci aktu pojednania rytem
odejścia, nie zaludni twej absencji
nabożną i zuchwałą anegdotą.

Badanie twej publicznej aparycji
Nie znajdzie, jak sąd nad kuracją żąda,
Gwałtownej zmiany uczuć, smaku, myśli:
Pobyt Gdzie Indziej będzie jak milczący
Hiatus w twoim płynnym życiorysie.

Nie wniosą więcej fanatyczne studia,
niż fakt, że wystąpiłeś z jakiejś Rady,
I list Wielkiego Księcia do kuzyna
Nadmieniający, wśród ważniejszych plotek,

Że jesteś jakby trochę mniej zabawny.


poniedziałek, 6 października 2014

Louis MacNeice, Tam cari capitis

That the world will never be quite— what a cliche— the same
again
Is what we only learn by the event
When a friend dies out on us and is not there
To share the periphery of a remembered scent

Or leave his thumb-print on a shared ideal;
Yet it is not at floodlit moments we miss him most,
Not intervolution of wind-rinsed plumage of oat-field
Nor curragh dancing off a primeval coast

Nor the full strings of passion; it is in killing
Time where he could have livened it, such as the drop-by-drop
Of games like darts or chess, turning the faucet
On full at a threat to the queen or double top.




Tam cari capitis

To, że świat nigdy już nie będzie – co za banał – ten sam
Jak dawniej, to jedyne, co poznamy w momencie,
Gdy nam przyjaciel umrze i zostawi pustkę tam,
Na obrzeżach zapachów, co trwają w pamięci,

Nie odciśnie już swego piętna na wspólnym wzorze;
Lecz nie w świetle jupiterów najbardziej brakuje jego,
Nie w omytych wiatrem splotach plumaży na polu zboża
Nie w koraklu, tańczącym precz od pradawnego brzegu

I nie w orkiestrze pasji; tylko w zabijaniu
Czasu, które mógłby ożywić, jak w miarowym spadaniu kropel
Gry typu lotek lub szachów – odkręcając kurek
Na całego, gdy jest zagrożony hetman lub „double top”.


Poezja MacNeice'a jest bardzo kinestetyczna i bardzo śpiewna, i ta śpiewność też jest na poziomie ciała, nie słuchu. Jego wiersze sprawiają fizyczną przyjemność. 


Bardzo trafnie podsumował go Brodski: 

Można wiele powiedzieć o człowieku po tym, jak wybiera epitety. Myślałem o MacNeice'u: chaotyczny, muzykalny i folgujący sobie i wyobrażałem go sobie impulsywnym i wycofanym.  

You can tell a lot about a man by his choice of an epithet. I thought MacNeice chaotic, musical and self-indulgent, and imagened him moody and reticent.(Josepg Brodsky, In memory of Stephen Spender, [w:] On grief and reason, NY 1995, s. 469)

sobota, 4 października 2014

Epitafium dla tyrana - Auden

Nie lubię dzieł zebranych - wydają mi się takie bezpłciowe, pozbawione osobowości autora.

Ale kupiłam sobie okazyjne Collected poems Audena. Gdy książka przyszła, zruzumiałam powód niskiej ceny: prawie do wszystkich wierszy są - akuratnie, równiutko, ołówkiem - dopisane uwagi. Bardzo lubię cudze uwagi na marginesach, więc dla mnie ten bezosobowy tom zdecydowanie zyskał na atrakcyjności.

Znalazłam w tych notatkach ciekawą rzecz: ostatni wers wiesza Epitafium dla Tyrana:
Perfection, of a kind, was what he was after
And the poetry he invented was easy to understand
He knew human folly like the back of his hand
And was greatly interested in armies and fleet;
When he laughed, respectable senators burst with laughter
And when he cried the little children died in the streets.
jest cytatem z pracy o historii Holandii amerykańkiego historyka J. L. Motleya, odnoszącym się do Wilhelma I Orańskiego (uznawanego za ojca niepodległej Holandii, założyciela holenderskiej dynastii królewskiej, bohatera hymnu narodowego), w którym zamieniono miejscami zaznaczone wyrazy.

To nic nie wnosi do interpretacji wiersza, ale pozwala zajrzeć do poetyckiej kuchni Audena, której zresztą poeta wcale nie ukrywa. Widać, jak za pomocą minimalnych środków jest osiągany maksymalny efekt.

W pierwszych pięciu wersach nie jest, na dobrą sprawę, powiedziane nic, co pozwoliłoby zobaczyć w opisywanej osobie tytułowego tyrana, aż czytelnik potyka się o to drobne przesunięcie słów (bardziej przypominające przejęzyczenie, freudowską pomyłkę), które rzuca cień na poprzednie linijki, ponieważ nagle odsłania ich ambiwalencję (perfection of a kind, greatly interested).

Jak to wypadło w polskich tłumaczeniach? Wydaje się, że obaj tłumacze nie pozostawili dość dwuznaczności w pierwszych wersach (a może nie są one dość neutralne, by móc zabrzmieć dwuznacznie), z kolei w ostatnim obaj przedstawili zbyt mocną, dramatyczną wizję umierających dzieci - czytelnik, by tak rzec, potyka się nie o zmianę konwencji, lecz o zwłoki, więc, zszokowany, już nie jest w stanie wrócić do poprzednich linijek:
Doskonałości, jak to nazwę, łaknął
Poetów stworzył, których wszyscy rozumieli,
Szaleństwo ludzkie badał jak linie na dłoni,
A przeto dbał, by armiom niczego nie brakło,
Gdy śmiał się - senatorzy czcigodni się śmieli,
Gdy krzyczał, małe dzieci padały w agonii. (Rymkiewicz)

Dążenie do perfekcji - swoistej - było zawsze jego mocną stroną
A poezja, którą wynalazł, łatwa była do zrozumienia;
Znał jak własne pięć palców naiwne ludzkie złudzenia
I wolał armiom i flotom poświęcać uwagę i czas;
Gdy się zaśmiał, dostojny senat podchwytywał ten śmiech unisono,
Gdy zapłakał, zwłokami dzieci zaścielały się ulice miast. (Barańczak).

Poza tym, czytelnik zostaje pozbawiony przyjemności "przyłapania" podmiotu lirycznego na przejęzyczeniu (i zadowolenia z własnej spostrzegawczości), bo ten "błąd" już tryumfująco naprawił tłumacz.

wtorek, 30 września 2014

Dear Mr. G!

Goethe was an extremely complicated character, in most Englishmen and Americans at least, he arouses mixed feelings. Sometimes one feels that he is a pompous old bore, sometimes that he is dishonest old hypocrite or, as Byron said, "an old fox who won't leave his hole and preaches a fine sermon from inside it". Yet, grumble as one may, one is forced in the end to admit that he was a great poet and a great man. Moreover, when I read the following anecdote:
Goethe suddenly got out of the carriage to examine a stone and I heard him say: "Well, well! how did you get there? - a question which he repeated...

I find myself exclaiming, not "Great Mr. G!" but "Dear Mr. G!"

W.H. Auden, Mr. G. (Goethe: Conversations and encounter. Edited and translated by David Luke and Pobert Pick)

Goethe był bardzo skomplikowaną postacią, która wzbudza mieszane uczucia, pzynajmniej u większości Anglików i Amerykanów. Czasem jest postrzegany jak stary, pompatyczny nudziarz, czasem jak stary niecny hypokryta, lub, jak powiedział Byron, "stary lis, który nie opuszcza swej nory i prawi stamtąd piękne kazania". Jednak, jakkolwiek by człowiek narzekał, ostatecznie musi uznać, że Goethe był wielkim poetą i wielkim człowiekiem. Co więcej, gdy przeczytałem następującą anekdotę:
Goetze nagle opuścił powóz, żeby obejrzeć kamień i usłyszałem: "No, no, jakżeś ty się tu znalazł?" - było to pytanie, które powtarzał...
nie zawołałem: "Wielki Panie G!" tylko "Kochany Panie G!"

piątek, 26 września 2014

czwartek, 25 września 2014

Blessed be all metrical rules

Blessed be all metrical rules that forbid automatic responses,
force us to have second thoughts, free us from fetters of Self.
W. H. Auden

O interpretacji

Kunitz: It was Louis MacNeice who said, if I remember correctly, that there was an early poem in which you had used the phrase: “snow in bedrooms”. … He or a friend had written to you because they quarreled about the meaning of this phrase “snow in bedrooms”, and the question was, did it mean virginity or chastity, or did it mean sterility. It was very important apparently to find out, and you replied: “Well, I meant that stuff that blows throw windows.”Auden: Well, of course all those things are perfectly permissible. The only reason you can say an interpretation is wrong is if you think that a line means something which will make nonsense of another line. An interpretation has to make sense in the poem as a whole. … You should never start thinking about a symbolic meaning until you take the obvious meaning first.  
(Auden on Poetry: A Conversation with Stanley Kunitz)

Kunitz: Chyba Louis MacNeice opowiadał, że w Pana wczesnym wierszu była taka fraza: “śnieg w sypialniach” i on albo któryś z kolegów napisał do Pana, bo pokłócili się o sens tej frazy i pytanie brzmiało, czy to oznaczało dziewictwo czy czystość czy sterylność. Wyjaśnienie tego było dla nich widocznie bardzo ważne i Pan odpowiedział: “Generalnie, miałem na myśli to, co nawiewa przez okno”.Auden: Oczywiście, te wszystkie rzeczy są w pełni dozwolone. Jedyny powód, dla którego można powiedzieć, że interpretacja jest zła, to taki, że to, co się myśli o sensie jednego wersa zamienia w nonsens inny wers. Interpretacja powinna mieć sens dla całego wiersza... Nie należy się zabierać do znaczeń symbolicznych zanim nie odczyta się leżących na powierzchni.  





piątek, 19 września 2014

On board we have just had gas-masks issued and it occurs to me that it is time to readjust the Virgilian conception of  the Gates of Horn  and the Gates of Ivory; according to Virgil true dreams come through the former and false through the latter, truth as usual being thought of as correspondence to fact, and fact being limited to the waking world of the senses. But that will not do any more. My waking eyes show me human beings in gas-masks, archaic monsters but not, like the seahorse, beautiful, and why should I call that truth? It is worse than any dream that the Ivory Gates ever opened on. You can chop and change the words; if the world of gas-masks is x, you can call x Appearance of Fact or the Given or the Real or the Actual or Truth, but you have to suppose another world y which according to your phraseology may not be more factual or even more actual or even more true or even more real but, if not given, at least is made, which is better. So gas-masks are made too? In a sense of course you are right, but that is the paradox of technology. It begins with sheer creative imagination and it ends - at least that is how it looks in 1940 - in a brute and random necessity, negation of human freedom.


Louis MacNeice, The strings are false. An unfinished autobiography


Na pokładzie rozdano nam maski gazowe i pomyślałem, że pora zrewidować Wergiliańską ideę bramy z rogu i bramy z kości słoniowej. Według Wergiliusza sny prawdziwe przechodzą przez tę pierwszą, a łudzące przez drugą, prawda jest, jak zwykle, rozumiana jako zgodność z faktami, a fakt ograniczony do odczuwanego zmysłami świata czuwania. Ale teraz to już nie do przyjęcia. Moje czuwające oko ukazuje mi istotę ludzką w masce gazowej - starożytnego potwora, lecz nie pięknego jak hippokamp, i dlaczego mam nazywać to prawdą? To jest gorsze od  każdego snu, ktory kiedykolwiek przekroczył bramę z kości słoniowej. Można kluczyć między słowami, jeśli świat maski gazowej jest x, niech x będzie Ujawnieniem Faktu lub Tym Co Dane lub Tym Co Realne lub Tym Co Właściwe lub Prawdą ale wobec tego należy założyć istnienie innego świata y, który według twojej frazeologii może nie być bardziej faktyczny czy nawet bardziej właściwy czy nawet bardziej prawdziwy czy nawet bardziej realny, ale jeśli nie jest dany, przynajmniej jest stworzony, co jest lepsze. Więc maski gazowe też są stworzone? W pewnym sensie oczywiście masz rację, ale na tym polega paradoks technologii. Zaczyna się jako czysta twórcza wyobraźnia i kończy się - przynajmniej tak się wydaje w roku 1940 - jako bezwzględna przypadkowa konieczność, zaprzeczene ludzkiej wolności.