niedziela, 22 listopada 2015

Osip Mandelsztam, О временах простых и грубых.../ O czasach prostych i siermiężnych...

O czasach prostych i siermiężnych
Stuk kopyt końskich opowiada.
Dozorcy w swoich futrach ciężkich
Na twardych ławkach śpią drewnianych.

Do wrót żelaznych kołatanie - 
Portier, leniwy po cesarsku
Wstał i zwierzęcym swym ziewaniem
Twój obraz, Scycie, mnie ukazał.

Kiedy z chwiejącą się miłością,
Mieszając w pieśniach śnieg i Rzym,
Owidiusz woli zaprzęg głosił
W pochodzie wozów barbarzyńskich.


***

О временах простых и грубых
Копыта конские твердят.
И дворники в тяжелых шубах
На деревянных лавках спят.

На стук в железные ворота
Привратник, царственно-ленив,
Встал, и звериная зевота
Напомнила твой образ, скиф!

Когда с дряхлеющей любовью
Мешая в песнях Рим и снег,
Овидий пел арбу воловью
В походе варварских телег.

1914

Osip Mandelsztam, Раковина / Muszla


Być może, tobie niepotrzebny
Ja jestem, nocy; z świata toni
Jak muszla, co nie skrywa perły,
Na brzeg zostałem wyrzucony.

Ty obojętnie fale pienisz
I tak nieustępliwie śpiewasz,
Lecz ty polubisz, ty docenisz
Kłamstwo tej muszli niepotrzebnej.

Przy niej na piasku się położysz
I ją okryjesz swoją szatą
I z nią nierozerwalnie zwiążesz
Ogromny dzwon twych prądów zwartych.

I ściany muszli delikatnej,
Jak dom wyludnionego serca,
Napełnisz szeptem swojej piany
i jeszcze wiatrem, mgłą i deszczem...

***
Быть может, я тебе не нужен,
Ночь; из пучины мировой,
Как раковина без жемчужин,
Я выброшен на берег твой.

Ты равнодушно волны пенишь
И несговорчиво поешь;
Но ты полюбишь, ты оценишь
Ненужной раковины ложь.

Ты на песок с ней рядом ляжешь,
Оденешь ризую своей,
Ты неразрывно с нею свяжешь
Огромный колокол зыбей;

И хрупой раковины стены,
Как нежилого сердца дом,
Наполнишь шепотами пены,
Туманом, ветром и дождем...

1911

Osip Mandelsztam, Silentium


Nie, jeszcze się nie narodziła,
Jest nadal słowem i muzyką,
Dlatego wszystko, co jest żywe,
Nierozerwalna więź złączyła.

Równy jest oddech piersi morza,
Lecz dzień jest jak szaleniec jasny.
I blade bzy łagodnej piany
W naczyniu czarno-lazurowym.

Niech moje usta znów napełnia
Pierwotnie dana im niemota
Jak kryształowo brzmiąca nuta,
Co czysta jest od urodzenia.

Pozostań, Afrodyto, pianą,
Ty do muzyki, słowo, wracaj,
I serce, ty się serca zawstydź,
Co z życia źródłem jest zjednane.

***

Она еще не родилась,
Она и музыка и слово
И потому всего живого
Ненарушаемая связь.

 Спокойно дышат моря груди,
Но, как безумный, светел день.
И пены бледная сирень
В черно-лазоревом сосуде.

 Да обретут мои уста
Первоначальную немоту,
Как кристаллическую ноту,
Что от рождения чиста!
                                                                                
Останься пеной, Афродита,
И, слово, в музыку вернись,
И, сердце, сердца устыдись,
С первоосновой жизни слито!

1910, 1935


Osip Mandelsztam, Слух чуткий парус напрягает... / Słuch wyczulony żagiel pręży...

Słuch wyczulony żagiel pręży,
Pustka w spojrzeniu tkwi rozwartym,
I ciszę niczym toń przemierza
Bezdźwięczny chór północnych ptaków.

Jestem tak biedny jak przyroda,
I jak niebiosa jestem prosty
I wolność moja jest ułudą
Jak te północnych ptaków głosy.

Widzę, jak księżyc lśni nieżywy,
I niebo martwe niczym płótno,
Twój świat dziwaczny, chorobliwy
Milcząco akceptuję, pustko!

***

Слух чуткий парус напрягает,
Расширенный пустеет взор,
И тишину переплывает 
Полночных птиц незвучный хор.

Я так же беден, как природа,
И так же прост, как небеса,
И призрачна моя свобода,
Как птиц полночных голоса.

Я вижу месяц бездыханный
И небо мертвенней холста;
Твой мир, болезненный и странный,
Я принимаю, пустота!

1910, 1922 (?)