sobota, 26 marca 2016

Charles Williams, Easter / Wielkanoc

Jesus appearing to Mary Magdalene after his Resurrection in a mosaic in Westminster Cathedral.

What great Apostle
When the Christ rose
Met with Him secretly
in the garden close?
Fast ran Saint Peter,
Fast ran Saint John,
When they heard the rumour,
But the Lord was gone.
Only in the morning
He was early seen
By a weeping spirit,
Mary Magdalene.

Once in a glory
To my heart He came,
Born by a maiden,
With Love for His name!
But what bitter passion
On myself for tree
Has his bounty suffered;
How deep in me,
Silent, unmanifest,
Hiding His power
During time and times
Waits He his hour.

High imaginations,
Wait, sad and still.
Till a sudden rumour
Your desire fulfill.
But, o blessed Magdalene,
When the first down
Shines across my spirit
From that garden lawn,
Watch with me, speak with me,
Blind me with tears,
When angels fall silent
And Himself appears.


***

Który Wielki Apostoł,
Gdy Chrystus zmartwychwstał
Potajemnie Go spotkał
W ogrodzie ukrytym?
Szybko Piotr pobiegł,
Szybko pobiegł Jan,
Gdy wieść posłyszeli,
Lecz już odszedł Pan.
Tylko o poranku
Wcześnie był widziany
Przez Marii Magdaleny
Duszę zapłakaną.

Raz w pełnej chwale
Do mego serca wkroczył
Z Panny zrodzony,
Nazwany Miłością!
Lecz jak gorzką mękę
Na mnie, jak na Drzewie,
Jego szczodrość cierpiała;
Jak głęboko we mnie
Cichy, niedostrzegalny,
Moc swoją zataił,
Cały czas, po wsze czasy
Na godzinę czekając.

Wzniosłe wyobrażenia,
Trwajcie w smutku, ciszy,
Aż wasze pragnienie
Nagła wieść roziskrzy.
Lecz ty, Magdaleno
Błogosławiona, gdy brzask
Duszę mą opromieni,
Co w ogrodzie wstał,
Czuwaj ze mną, mów ze mną,
Zasnuj mi oczy łzami,
Gdy zamilkną anioły
I Sam Pan się zjawi.

Josif Brodski, Меня упрекали за все, окромя погоды.../ I've been reproached for everything save the weather... / Oprócz pogody, łajano mnie chyba o wszystko...

Меня упрекали во всем окромя погоды,
и сам я грозил себе часто суровой мздой.
Но скоро, как говорят, я сниму погоны
и стану просто одной звездой.

Я буду мерцать в проводах лейтенантом неба
и прятяться в облако, слыша гром,
не видя, как войско под натиском ширпотреба
бежит, преследуемо пером.

Когда вокруг больше нету того, что было,
Не важно, берут вас в кольцо или это - блиц.
Так школьник, увидев однажды во сне чернила,
готов к умножению лучше любых таблиц.

И если за скорость света не ждешь спасибо,
то общего, может быть, небытия броня
ценит попытки ее превращенья в сито
и за отверстие поблагодарит меня.

(1994)

Georgia O'Keeffe, Starlight night, 1917


Taps (translated by author)

I've been reproached for everything save the weather
and in turn my own neck was seeking a scimitar.
But soon, I'm told, I'll lose my epaulets altogether
and dwindle into a little star.

I'll twinkle among the wires, a sky's lieutenant,
and hide in clouds when thunder roars,
blind to the troops as they fold their pennant
and run, pursued by pen, in droves.

With nothing around to care for, it's of no import
if you are blitzed, encircled, reduced to nil.
Thus wetting his dream with the tumbled ink pot,
a schoolboy can multiply as no tables will.

And although the speed of light can't in nature covet
thanks, non-being's blue armor plate,
prizing attempts at making a sifter of it,
might use my pinhole, at any rate.
(1994)


***
Oprócz pogody, łajano mnie chyba o wszystko,
i sam narażałem się nieraz na srogą karę.
Lecz wkrótce, jak to się mówi, zdejmę dystynkcje
i pojedynczą gwiazdą zostanę.

Będę mrugać w przewodach – porucznik nieba -
i, skoro zagrzmi, chować się za chmury,
nie widząc, jak wojsko cofa się przed zalewem
tandety, ścigane przez pióro.

Gdy dookoła tego, co było, już nie ma,
nie jest istotne, czy to najazd czy oblężenie.
Tak uczeń, po pierwszej zmazie atramentem,
jest lepiej od tablic gotów do mnożenia.

I chociaż prędkości światła nie chodzi o wdzięczność,
może przynajmniej pancerz wspólnego niebytu
doceni starania, żeby go w sito przemienić,
i z mojego otworu zrobi użytek.

niedziela, 6 marca 2016

Josif Bodski, Pada śnieg.../ Снег идет, оставляя весь мир в меньшинстве

Pada śnieg, cały świat zostawiając w mniejszości.
Taka pora – raj dla Pinkertonów:
Przyłapujesz sam siebie  w dowolnej istocie
Przez niedbałość odcisku w rzeczonej.
Lecz nie żąda się płacy za takie odkrycia;
Cały rewir spoczywa w cichości.
Ileż światła stłoczyło się w gwiazdy odprysku
tuż przed nocą! Jak w łodzi uchodźcy.
Nie oślepnij, uważaj! Sam jesteś sierotą,
Odszczepieńcem, wyrzutkiem, warchołem.
Ani grosza przy duszy, i szukać nie warto,
Para z ust w smoczy profil skłębiona.
Lepiej pomódl się na głos, jak ten nazirejczyk
drugi, za tych, kto z darem przemierza -
samozwańczy królowie – połówki tej Ziemi
i za dzieci, co w kołyskach leżą.

(1986)