sobota, 30 września 2017

Wczoraj była rocznica śmierci W. H. Audena, a dziś jest dzień tłumacza. W związku (a właściwie zupełnie bez związku) z tym cytat z tego pierwszego ku przestodze temu drugiemu.

Co zawsze podziwiam u Audena, sama wypowiedź jest doskonałą ilustracją tego, o czym mówi - wystarczy spróbować ją przetłumaczyć. Ja poległam.

Whatever else it may or may not be, I want every poem I write to be a hymn in praise of the English language: hence my fascination with certain speech-rhythms which can only occur in an uninflected language rich in monosyllables, my fondness for peculiar words with no equivalents in other tongues, and my deliberate avoidance of that kind of visual imagery which has no basis in verbal experience and can therefore be translated without loss.

Cytat pochodzi z książki Edwarda Mendelsona Later Auden, którą wypożyczyłam na stronie archive.org - bardzo spodobała mi się taka forma udostępniania książek. Gdybym miała możliwość jej ściągnięcia, to nieprędko sięgnęłabym po nią, natomiast  świadomość, że dostęp jest oganiczony czasowo działa mobilizująco.

sobota, 16 września 2017

"Przyznaję się, że bliżej mi do Ostrowskiego niż do Byrona. (Są momenty, kiedy czuję się Szekspirem)..."

Although for a writer to mention his penal experiences - or
for that matter, any kind of hardship - is like dropping names
for normal folk, it so happened that my next opportunity to pay
a closer look at Auden occurred while I was doing my own time
in the North, in a small village lost among swamps and forests,
near the polar circle. This time the anthology that I had was
in English, sent to me by a friend from Moscow. It had quite
a lot of Yeats, whom I then found a bit too oratorical and 

sloppy with meters, and Eliot, who in those days reigned supreme 
in Eastern Europe. I was intending to read Eliot.


But by pure chance book opened at Auden's In memory of
W. B. Yeats.

(Josif Brodski, To please a Shadow, 1983)  

Dla pisarza wspomnienie o własnych przeżyciach penitencjarnych
 - jak o wszelkich próbach życiowych, przez jakie przeszedł - 
jest wprawdzie czymś takim jak w pzypadku normalnych ludzi
popisywanie się znajomościami, tak się jednak złożyło, że następna
okazja bliższego przejrzenia się Audenowi pzypadła mi w trakcie
mojego zesłania na Północ, w małej wiosce pdo kęgiem polarnym
zagubionej wśród bagien i lasów. Tym razem w moim posiadaniu 
znalazła się antologia w języku angielskim, przysłana mi przez przyjaciela
z Moskwy. Było w niej sporo Yeatsa, który wydawał mi się wtedy 
trochę zbyt retoryczny i rytmicznie rozlazły, oraz Eliota, który w owych
czasach królował w Europie Wschodniej niepodzielnie. Miałem zamiar
czytać Eliota.

Czystym przypadkiem jednak książka otwarła się na wierszu Audena
"Pamięci W. B. Yeatsa".

(Josif Brodski, Sprawić przyjemność cieniowi, przeł. Stanisław Barańczak)


List Josifa Brodskiego do Lwa Gordina, 13.06.1965. 

Jak dla mnie, młody Brodski bardzo trafnie opisuje w nim wiersz angielski, który później opanuje - pisząc po rosyjsku - do perfekcji.


"Я собираюсь сейчас устроить тебе маленькую Ясную Поляну; мое положение если не обязывает к этому, то позволяет. Точнее: мое расположение, географическое… Если тебе что и мешает сделаться тем, чем ты хотел бы сделаться, так это: 1) идиотские рифмы, 2) восходящая к 30-м годам брутальная инструментовка, 3) плен мнений разных лиц… Поэтому смотри на себя не сравнительно с остальными, а обособляясь. Обособляйся и позволяй себе все что угодно. Если ты озлоблен, то не скрывай этого, пусть оно грубо; если весел – тоже, пусть оно и банально. Помни, что твоя жизнь – это твоя жизнь. Ничьи – пусть самые высокие – правила тебе не закон. Это не твои правила. В лучшем случае, они похожи на твои. Будь независим. Независимость – лучшее качество, лучшее слово на всех языках. Пусть это приведет тебя к поражению (глупое слово) – это будет только твое поражение. Ты сам сведешь с собой счеты; а то приходится сводить счеты фиг знает с кем. А вот кое-что практически (ради Аллаха не сердись на меня). Самое главное в стихах это – композиция. Не сюжет, а композиция. Это разное. У тебя в Мятеже главное тоже композиция ‹"Мятеж безоружных" – моя пьеса о декабристах. – Я. Г.›: попробуй казнь переставить в начало – что получится? Смрад. 

И вот (еще раз прости) что нужно делать. Надо строить композицию. Скажем, вот пример: стихи о дереве. Начинаешь описывать все, что видишь, от самой земли, поднимаясь в описании к вершине дерева. Вот тебе, пожалуйста, и величие. Нужно привыкнуть картину видеть в целом… Частностей без целого не существует. О частностях нужно думать в последнюю очередь. О рифме – в последнюю, о метафоре – в последнюю. Метр как-то присутствует в самом начале, помимо воли, – ну и спасибо за это. Или вот прием композиции: разрыв. Ты, скажем, поешь деву. Поешь, поешь, а потом – тем размером – несколько строчек о другом. И, пожалуйста, никому ничего не объясняй… Но тут нужна тонкость, чтобы не затянуть уж совсем из другой оперы. Вот дева, дева, дева, тридцать строк дева и ее наряд, а тут пять или шесть о том, что напоминает ее одна ленточка. Композиция, а не сюжет. Тот сюжет для читателя не дева, а "вон, что творится в его душе"… Связывай строфы не логикой, а движением души – пусть тебе одному понятным. Они и будут тебе дороги, эти стихи. И от всех мнений избавят. А потом тебе мнений и не захочется. Я, разумеется, понимаю, что ты на все, что я говорил, наплюешь. На здоровье. Но, по крайней мере, будешь это знать, если раньше не знал; а если знал, то вспомнишь лишний раз. Главное – это тот самый драматургический принцип – композиция. Ведь и сама метафора – композиция в миниатюре. Сознаюсь, что чувствую себя больше Островским, чем Байроном. (Иногда чувствую себя Шекспиром.) Жизнь отвечает не на вопрос: что? – а: что после чего? И перед чем? Это главный принцип. Тогда и становится понятным "что". Иначе не ответишь. Это драматургия. Черт знает почему, но этого никто не понимает. Ни холодные люди, ни страстные. Я хотел бы, чтобы ты это понял и запомнил. Даже если не станешь применять. Я бы ужасно хотел, чтобы ты применял.”
*** "Teraz zamierzam ci urządzić małą Jasną Polanę; moja sytuacja jeżeli nie zobowiązuje do tego, to pozwala. Ściślej: moje usytuowanie w przestrzeni... O ile cokolwiek przeszkadza ci w zostaniu tym, kim chciałbyś zostać, to 1) idiotyczne rymy, 2) nawiązująca do lat trzydziestych brutalna instrumentacja, 3) niewola opinii różnych osób... Więc patrz na siebie osobno, nie w porównaniu do innych. Odosobniaj się i pozwalaj sobie na wszystko. Jesteś rozdrażniony - nie ukrywaj tego, niech będzie szorstko; jesteś wesół – tak samo, niech zakrawa o banał.  Pamiętaj, że twoje życie jest twoje. Niczyje – nawet najwznioślejsze – zasady nie są dla ciebie prawem. Bo nie są twoje. W najlepszym razie przypominają twoje. Bądź niezależny. Niezależność to najlepsza cecha, najlepsze słowo w każdym języku. I nawet gdyby doprowadziła cię do porażki (głupie słowo) –będzie to tylko twoja porażka. Sam zdasz sobie sprawę; bo inaczej musisz zdawać sprawę byle komu. I kilka rzeczy praktycznych (na Allacha, nie złość się na mnie). Najważniejsza w wierszu jest kompozycja. Nie treść – kompozycja. To nie to samo. W twojej „Rebelii” <”Rebelia bezorężnych” – sztuka L.G. o dekabrystach> też najważniejsza jest kompozycja: przenieś kaźń na początek – co wyjdzie? Smród.

Więc oto (wybacz ponownie) co trzeba robić. Trzeba budować kompozycję. Weźmy przykład: wiersz o drzewu. Zaczynasz opisywać wszystko, co widzisz, od samej ziemi, zmierzając w opisie do szczytu drzewa. I oto proszę, sięgasz wielkości. Trzeba się przyzwyczaić do ogarniania całości… Szczegół nie istnieje bez całości. O szczegół dbaj w ostatniej kolejności. O rym – na końcu, o metaforę – na końcu. Metrum wejdzie od początku, wbrew woli – dzięki za to. Albo taki chwyt kompozycyjny: urwanie. Opiewasz, dajmy na to, pannę. Opiewasz sobie a potem – tym samym rozmiarem – kilka wersów o czym innym. I błagam, nikomu nic nie wyjaśniaj... Aczkolwiek tu potrzeba precyzji, żeby nie zacząć zupełnie z innej beczki. Więc panna, panna, panna, przez trzydzieści wersów panna i jej ubiór – a potem pięć czy sześć o tym, co ci przypomina jedna jej wstążka. Kompozycja, nie treść. Tą treścią dla czytelnika nie będzie panna, tylko „patrz co mu w duszy gra”... Nie łącz strof logiką, łącz poruszeniem duszy, nawet gdy tylko ty to rozumiesz. Taki wiersz będzie ci drogi. Uwolni cię od wszystkich opinii. Aż sam nie będziesz tych opinii chciał. Oczywiście, mam świadomość, że będziesz miał w nosie to wszystko, o czym się rozpisuję. Na zdrowie. Ale przynajmniej będziesz o tym wiedział, jeżeli wcześniej nie wiedziałeś; a gdybyś już wiedział, to nie zaszkodzi sobie przypomnieć. Najważniejsza jest zasada dramaturgiczna – kompozycja. Przecież i metafora to kompozycja w miniaturze. Przyznaję się, że  bliżej mi do Ostrowskiego niż do Byrona. (Są momenty, kiedy czuję się Szekspirem). Życie nie odpowiada na pytanie: co? tylko na pytanie: co po czym?  przed czym? To najważniejsza zasada. Dopiero wówczas można zrozumieć „co”. Inaczej nie odpowiesz. Dramaturgia. Cholera wie, czemu nikt tego nie rozumie. Ani ci letni, ani ci z pasją. Chciałbym, żebyś to zrozumiał i zapamiętał. Nawet jeżeli tego nie użyjesz. Ale strasznie bym chciał, żebyś użył.”