czwartek, 23 października 2014

Jeszcze trochę Brechta w oryginałach i po polsku

Bertolt Brecht
Das Nachtlager

Ich höre, daß in New York
An der Ecke der 26. Straße und des Broadway
Während der Wintermonate jeden Abend ein Mann steht
Und den Obdachlosen, die sich ansammeln
Durch Bitten an Vorübergehende ein Nachtlager verschafft.

Die Welt wird dadurch nicht anders
Die Beziehungen zwischen den Menschen bessern sich nicht
Das Zeitalter der Ausbeutung wird dadurch nicht verkürzt
Aber einige Männer haben ein Nachtlager
Der Wind wird von ihnen eine Nacht lang abgehalten
Der ihnen zugedachte Schnee fällt auf die Straße.

Leg das Buch nicht nieder, der du das liesest, Mensch.

Einige Menschen haben ein Nachtlager
Der Wind wird von ihnen eine Nacht lang abgehalten
Der ihnen zugedachte Schnee fällt auf die Straße
Aber die Welt wird dadurch nicht anders
Die Beziehungen zwischen den Menschen bessern sich dadurch nicht
Das Zeitalter der Ausbeutung wird dadurch nicht verkürzt.

Noclegi

Słyszałem, że w Nowym Jorku
Na rogu 26. ulicy i Broadwayu
W zimowe miesiące stoi co wieczór mężczyzna
I dla bezdomnych, którzy się zbierają
Wyprasza noclegi od przechodniów.

Świat się od tego nie zmienia
Stosunki między ludźmi nie są lepsze
Epoka wyzysku nie trwa krócej.
Ale kilku mężczyzn ma nocleg
Wiatr przez jedną noc ich nie dosięga
Śnieg przewidziany dla nich pada na ulicę.

Człowieku, co czytasz te słowa, nie odkładaj książki.

Kilku ludzi ma nocleg
Wiatr przez jedną noc ich nie dosięga
Śnieg przewidziany dla nich pada na ulicę
Ale świat się od tego nie zmienia
Stosunki między ludźmi nie są lepsze
Epoka wyzysku nie trwa krócej.

tłum. Jakub Ekiert

Schwierige Zeiten

Stehend an meinen Schreibpult
Sehe ich durchs Fenster im Garten den Holunderstrauch
Und erkenne darin etwas Rotes und etwas Schwarzes
Und erinnere mich plötzlich des Holders
Meiner Kindheit in Augsburg.
Mehrere Minuten erwäge ich
Ganz ernsthaft, ob ich zum Tische gehn soll
Meine Brille holen, und wieder
Die schwarzen Beeren an den roten Zweiglein zu sehen.

Trudne czasy

Stojąc za swoim pisarskim pulpitem
Przez okno widzę ogród, krzew czarnego bzu
A w nim dostrzegam jakąś czerń i czerwień
I nagle przypominam sobie czarny bez
W Augsburgu czasów dzieciństwa.
Przez kilka minut rozważam
Całkiem serio, czy nie przynieść ze stołu
Okularów, bo wtedy zobaczyłbym
Znowu czarne owoce na czerwonych gałązkach.

Tłum. Jakub Ekiert

(Rosyjskie tłumaczenie jest lepsze, bo został zachowany heksametr. Myślę, że obydwa wiersze doceniłby Brodski, gdyby sięgnął).

I jeszcze kilka w przekładzie Roberta Stillera. (Książka ukazała się w 1988 roku, w skromnym, jak na ówczesne czasy, nakładzie 5000 egz. We wstępie tłumacz wspomniał, że w przygotowaniu jest szersze wydanie dwujęzyczne. Szkoda, że nigdy się nie ukazało...)


Do M

Tamtej nocy, kiedy nie przyszłaś
Nie zasnąłem już, tylko raz po raz wychodziłem na dwór
I deszcz padał, i wracałem do środka.

Wtedy nie wiedziałem: ale teraz już wiem:
Tamtej nocy było już tak jak w te późniejsze noce
Kiedy już nie przychodziłaś, a ja nie spałem
I prawie nie czekałem już
Ale często wychodziłem na dwór
Bo tam padał deszcz i było chłodno.

Ale od czasu tych nocy i jeszcze w późniejszych latach
Słyszałem w kapiącym deszczu twoje kroki
Za drzwiami i kiedy był wiatr
Twój głos
I twój płacz w zimnie na rogu
Że nie możesz wejść

Dlatego wstawałem często w nocy i
Podchodziłem do drzwi i otwierałem je i
Wpuszczałem kto tam był bez dachu nad głową
I przychodzili żebracy i kurwy, wszelka hołota
I w ogóle różni.

Teaz wiele już upłynęło lat i chociaż
Nadal kapie deszcz i wieje wiatr
Gdybyś teraz przyszła w nocy, wiem
Że już bym cię nie poznał, ani głosu twojego
Ani twarzy, bo wszystko się pozmieniało.

Ale wciąż jeszcze słyszę kroki w szumie wiatru
I płacz w deszczu i że ktoś
Chce wejść.

(Mimo że wówczas przecież ty nie przyszłaś, ukochana, i to ja czekałem!)
I chce mi się podejść do drzwi
I otworzyć i sprawdzić, czy nikt nie przyszedł.
Ale nie wstaje z łóżka i nie wychodzę i nie sprawdzam
I nikt nie przychodzi.

Von allen Werken

Von allen Werken, die liebsten
Sind mir die gebrauchten.
Die Kupfergefäße mit den Beulen und den abgeplatteten Rändern
Die Messer und Gabeln, deren Holzgriffe
Abgegriffen sind von vielen Händen: solche Formen
Schienen mir die edelsten. So auch die Steinfliesen um alte Häuser
Welche niedergetreten sind von vielen Füßen, abgeschliffen
Und zwischen denen Grasbüschel wachsen, das
Sind glückliche Werke.

Eingegangen in den Gebrauch der vielen
Oftmals verändert, verbessern sie ihre Gestalt und werden Köstlich
Weil oftmals gekostet.
Selbst die Bruchstücke von Plastiken
Mit ihren abgehauenen Händen liebe ich. Auch sie
Lebten mir. Wenn auch fallen gelassen, wurden sie doch getragen.
Wenn auch überrannt, standen sie doch nicht zu hoch.
Die halbzerfallenen Bauwerke
Haben wieder das Aussehen von noch nicht vollendeten
Groß geplanten: ihre schönen Maße
Sind schon zu ahnen; sie bedürfen aber
Noch unseres Verständnisses. Anrerseits
Haben sie schon gedient, ja, sind schon überwunden. Dies alles
Beglückt mich.
Ze wszystkich dzieł
Ze wszsytkich dzieł najmilsze mi są
Używane.
Naczynia miedziane w guzach i o brzegach spłaszczonych
Noże i widelce o drewnianych trzonkach
Wytartych przez wiele dłoni: takie formy
Zdają mi się najbardziej szlachetne. Również i płyty kamienne u starych domostw
Przez wiele stóp wydeptane, wygładzone
Z kępkami trawy rosnącymi w szparach, to są
Szczęśliwe dzieła.

Do użytku włączone u wielu
Często zmieniane, postać swą ulepszają i robią się żywotne
Bo często się ich zażywa.
Nawet ułomki rzeźb
O dłoniach odrębanych też kocham. One też dla mnie
Żyły. Choć teraz upuszczone, przecież noszono je na rękach.
Chociaż obalone i stratowane, nie stały za wysoko.
Na wpół zrijnowane budowle
Znów mają wygląd jeszcze nie ukończonych
Z rozmachem pomyślanych: już daje się wyczuć
Piękno ich wymiarów: ale potrzeba im
Jeszcze zrozumienia przez nas. A z drugiej strony
Już odsłużyły swoje, ba, już przezwyciężono je. Wszystko to
Uszczęśliwia mnie.

Kin-je i jego siostra

Kiedy kamień mówi, że spadnie na ziemię
Jeśli go rzucisz w powietrze
Możesz mu wierzyć.
Kiedy woda mówi, że się zmoczysz
Jeśli wejdziesz do wody
Uwierz jej.
Kiedy przyjaciółka pisze, że przyjedzie
Nie wierz jej. Tu
Nie działa żadna z sił przyrody.


Słabości

Ty żadnej
Ja miałem jedną:
Kochałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz