wtorek, 2 sierpnia 2016

T. S. Eliot, Murder in the Cathedral / Zabójstwo w katedrze

Dorzuciłam kamyczek do bezkresnego oceanu Internetu: T.S. Eliot, Zabójstwo w katedrze, w tłumaczeniu Zofii Ilińskiej, Londyn, 1954.

Uważam, że to tłumaczenie jest najbliższe tekstowi Eliota jeżeli nie w literze, to na pewno w duchu. Na pewno nie jest nudne i warto się z nim zapoznać, mimo że istnieją jeszcze 2 polskie tłumaczenia tej sztuki - Jerzego S. Sity i Adama Pomorskiego.

Poniżej fragment (zakończenie Części I) we wszystkich przekładach dla porówniania:



THOMAS
Now is my way clear, now is the meaning plain:
Temptation shall not come in this kind again.
The last temptation is the greatest treason:
To do the right deed for the wrong reason.
The natural vigour in the venial sin
Is the way in which our lives begin.
Thirty years ago, I searched all the ways
That lead to pleasure, advancement and praise.
Delight in sense, in learning and in thought,
Music and philosophy, curiosity,
The purple bullfilch in the lilac tree,
The teltyard skill, the strategy of chess,
Love in the garden, singing to the instrument,
Were all things equally desirable.
Ambition comes when early force is spent
And when we find no longer all things possible.
Ambition comes behind and unobsevable.
Sin gows with doing good.
When I imposed the King’s law
In England, and waged war with him against Toulouse,
I beat the barons at their own game. I
Could then despise the men who thought me most contemptible,
The raw nobility, whose manners matched thei fingernails.
While I ate out of the King’s dish
To become sevant of God was never my wish.
Servant of God has chanse of greater sin
And sorrow, than the man who serves a king.
For those who serve the greater cause may make the cause serve them,
Still doing right: and striving with political men
May make that cause political, not by what they do
But what they are. I know
What yet remains to show you of my history
Will seem to most of you at best futility,
Senseless self-slaughter of a lunatic,
Arroant passion of a fanatic.
I know that history in all times draws
The strangest consequence from remotest cause.
But for every evil, every sacrilege,
Crime, wrong, oppression and the axe’s edge,
Indifference, exploatation, you, and you,
And you, must all be punished. So must you.
I shall no longer act or suffer, to the sword’s end.
Now my good Angel, whom God appoints
To be my guardian, hover over the swords’ points.

T. S. Eliot, Murder in the Cathedral
TOMASZ
Cel jasny, droga pewna niewzruszenie,
Już nie powróci takie pokuszenie.
Najpodstępniejsza pokusa ostatnia:
Słuszne działanie w złej sprawie; to matnia.
Życie początek bierze w grzechu który –
Błahy – wynika z popędu natury.
Trzydzieści temu lat myślałem stale
O przyjemnościach, przewagach i chwale.
Rozkosze doznań, myśli i poznania,
Ciekawość filozofii, muzyki i słów,
I gil w purpurze zimą w kępie bzów,
Szranki i szachy, zręczność i przebiegłość,
Miłość w ogrodzie, śpiew i fletnia tkliwa –
Wszystkiego się na równi pożądało.
Żądze w nas rosną, kiedy sił ubywa
I już nie wszystko jest do osiągnięcia.
Żądza zachodzi nas niepostrzeżenie.
Z dobrych uczynków rośnie grzech.
Królewskie w Anglii zaprowadzając prawa
Wraz z Królem wojnę wydając Tuluzie,
Własną ich bronią zwalczałem baronów. Stać więc mnie było
Na to, by mieć w pogardzie tych, którzy mną gardzą,
Nieokrzesaną szlachtę, której obyczaje
Były nie lepsze od stanu paznokci.
Kiedy z Królem do stołu siadałem na dworze,
Ani mi w głowie były służby Boże.
Słudze bożemu większy grzech i ból
Grozi niż temu, którego panem król.
Bo służąc większej sprawie, łatwiej ją nagiąć, by służyła nam,
Choć nadal słuszna: zwalczając polityków, człowiek sam
Upolitycznia sprawę, przez samo to, kim jest,
A nie przez to, co czyni. Za czczy gest
Uznacie może, wiem, w najlepszym razie
Dalszy ciąg moich dziejów w tym obrazie,
Za samobójcze bezmyślne szaleństwo,
Za fanatyka z pychy płynące męczeństwo.
Z wątłych przesłanek dziejopis beztroski
Zawsze dalekosiężne wyprowadzi wnioski.
Lecz za wszelką nieprawość, za zbrodnię, za zły
Czyn, obojętność, ucisk, błysk topora,
Wyzysk poniesiesz karę ty, i ty, i ty.
Ty także, kiedy przyjdzie pora.
Dość działań mych i cierpień, kres to miecz.
Aniele Boży, stróżu mój,
Wśród nagich mieczy przy mnie stój.

T.S. Eliot, Zbrodnia w katedrze, tłum. Adam Pomorski

TOMASZ
Teraz mój szlak jest widoczny, wszystko jest zrozumiałe;
Pokusy już nie przybiorą nigdy takiego kształtu.
Ostatni chwyt był sprytniejszy od innych; i bardziej zdradliwy:
Uczynić rzecz właściwą, gdy powód jest niewłaściwy.
Nasze życie na ziemi zaczyna się od naturalnego popędu,
Z przedłużenia grzechu, zresztą błahego.
Ja przed trzydziestu laty byłem bodaj zuchwały:
Zmierzyłem ścieżki rozkoszy, wyniesienia i chwały.
Rozmiłowany w zmysłach, w nauce, w medytacji,
W muzyce, w filozofii. Ciekawość sprzecznych racji,
Gil purpurowy w krzewie bzu,
Zręczność w szrankach, a przy tym strategia szachów;
Miłość w ogrodzie, pieśni do wtóru lutni śpiewane,
Jedno równe drugiemu i równie pożądane.
Ambicja pojawia się wówczas, gdy pierwsze siły witalne
Gasną i już nie wszystko wydaje się nam osiągalne.
Ambicja nadchodzi z tyłu, niezauważona.
Grzech rośnie razem z dobrem, którego zdołamy dokonać. Kiedy
Narzuciłem Anglii królewskie prawo,
A potem u boku Króla toczyłem wojny w Tuluzie,
Pokonałem baronów ich własną bronią. Ja
Mogłem gardzić wówczas ludźmi, którzy mniemali,
Że godzien jestem wzgardy.
Prostacka szlachta, której sposób bycia równał się stanowi ich paznokci.
Kiedy jadałem z królewskiego talerza,
Anim Bogu sługiwał, anim służyć zamierzał.
Ten, który służy Bogu, większe ryzyko bólu dźwiga
I grzechu, niż ten, który jest sługą królów.
Bo sługa wielkiej sprawy może tak nią pokierować, by sprawa jemy służyła;
A przy tym słuszność zachować; ten, kto gra politycznie,
Upolitycznia sprawę, nawet nie przez to, co robi,
Lecz przez to, kim jest naprawdę. Wiem,
Że to, co winienem jeszcze pokazać wam z mojej historii,
Większości wyda się błahe, lub gorzej:
Bezmyślnym samobójstwem szaleńca,
Zuchwałą pasją fanatyka.
Wiem że historia wyciąga przedziwne wnioski
Z bardzo odległych przesłanek, i to w sposób beztroski,
Zresztą w każdej epoce. Ale za każde zło
Za każdą zbrodnię, wyzysk, krzywdę, świętokradztwo,
Za każde uciemiężenie i każdy błysk topora
Ty zapłacisz; i ty, i ty – kiedy nadejdzie pora.  Także i ty.
Ja dłużej już ani działać, ani cierpieć nie mogę;
Wkrótce aż po rękojeść miecza w ostatnią wyruszam drogę.
Teraz ty, mój Aniele, który ni9e masz w swojej pieczy,
Wzbij się w górę i krąż ponad ostrzami mieczy.

T. S. Eliot, Mord w katedrze, tłum. Jerzy S. Sito
TOMASZ
Wreszcie swobodna droga, jasne zrozumienie,
Już nie powróci do mnie dawne pokuszenie.
Bo ostatnią pokusą i zdradą straszliwą
To z fałszywych powodów działać sprawiedliwie,
Przyrodzoną siłą powszedniego grzechu
Jest sposób, w jaki zaczyna się życie człowieka.
Badałem wszystkie drogi lat temu trzydzieści,
Wiodące do wybicia się, uznania, przyjemności.
Rozkosz zmysłów rozkosze nauki i myśli,
Muzyka, filozofia, czynienie zadość ciekawości,
Szkarłatny gil na gałęzi bzu,
Zręczność w turnieju, strategia szachów,
Miłość w ogrodzie, śpiewanie przy instrumentach,
- Były to rzeczy równie upragnione.
Ambicja wstaje, gdy gasną młode siły
I gdy nie wszystko jest już nam możliwe.
Niepostrzeżona ambicja kroczy z tyłu.
Grzech rośnie, chociaż się czyni dobrze. Gdy narzucałem prawo Króla w Anglii
I prowadziłem wraz z nim wojnę przeciwko Tuluzie,
Umiałem pokonać baonów ich własną bronią. Mogłem wtedy
Pogardzać tymi, którzy mną gorzko gardzili,
Nieokrzesanymi możnopankami, których obyczajom odpowiadał stan ich paznokci.
Póki jadałem w Królewskich progach,
Nie pragnąłem być sługą Boga.
Sługa boży narażony na większy grzech i większy ból,
Niźli ten, którego panem jest tylko król.
Bowiem ci, co służą większej sprawie mogą, wciąż czyniąc dobrze,
Nagiąć sprawę, by im służyła, a trzymając się z politykami,
Potrafią zmienić tę sprawę w polityczną,
Nie przez to, co czynią,
Ale przez to, czym są. Wiem,
Że to, co macie jeszcze zobaczyć z mego życia
Wyda się wam w najlepszym razie nieważnym,
Bezsensownym samo-zabójstwem wariata,
Bezczelną namiętnością fanatyka;
Wiem, że to dla historii bardzo zwykły wyczyn,
Wyciągać dziwne wnioski z najwątpliwszych przyczyn.
Ale za każde zło, świętokradztwo, złamanie wiary,
Przestępstwo, ucisk, ostrze siekiery,
Obojętność czy wyzysk – ty, i ty i ty
I ty – musicie być ukarani. I ty musisz. I ty, także.
Nie będę więcej działał i cierpiał, póki nie dotrze mnie ostrze miecza.
Wyznaczony przez Boga, Aniele Stróżu mój,
Ponad ostrzami mieczów przy mnie stój.

T. S. Eliot, Zabójstwo w katedrze, tłum. Zofia Ilińska







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz