Najlepiej to obrazuje powiedzenie breakfast like a king, lunch like a prince, dine like a pauper - w często powtarzanym w moim domu rodzinnym wariancie: завтрак съешь сам, обед раздели с другом, ужин отдай врагу (śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi).
Auden to niewątpliwie śniadanie: jego kenningami chcę cieszyć się w samotności i nie dzielić się z nikim, jak kwiatem kaktusa. MacNeice jest zdecydowanie lunchem, którym lubię się delektować w wąskim gronie. No a Mandelsztam jest uroczystą kolacją, jego kenningi proszą się o wspólnotę, tłum i publiczność, żądają rozgłosu i światowości i są wnoszone jak kolejne dania, tylo na spróbowanie, żeby zyskać uznanie smakoszy. Jest jeszcze Brodski, który doskonale mieści się w nieujętej w przysłowiu kategorii five o'clock (niby pijemy herbatkę, ale ile przy tym zjemy...)
Więc będzie o Mandelsztamie.
Brdzo lubię czytać cudze olśnienia i skojarzenia (na przykład tutaj wiele i bardzo ciekawie, m.in. o muzyce u Mandelsztama); mam swoje - trochę, o wierszu "Бессонница, Гомер, тугие паруса..."
Бессоница, Гомер, тугие паруса. Я список кораблей прочел до середины: Сей длинный выводок, сей поезд журавлиный, Что над Элладою когда-то поднялся. Как журавлиный клин в чужие рубежи - На головаx царей божественная пена - Куда плывете вы? Когда бы не Елена, Что Троя вам одна, аxейские мужи? И море, и Гомер — все движимо любовью. Кого же слушать мне? И вот, Гомер молчит, И море черное, витийствуя, шумит И с тяжким грохотом подxодит к изголовью.
Explicite jest Homer, ale implicite, niewątpliwie, Dante:
początek pieśni peirwszej Piekła:
W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
i koniec Pieśni trzydziestej trzeciej Raju:
Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy.
Układ rymów abba przypomina tercety Dantego. "Boska piana".
Поезд журавлиный (żurawi pociąg) jest, w moim odczuciu, metaforą dźwięku, a nie obrazu (tę obrazowość niepotrzebnie podkreśla polskie "pociąg" - ciągnąć się, rozciągać się, ciąg - dlatego nie użyłam go w tłumaczeniu) - jest noc (południowa, ciemna - "morze czarne" i majaczący w tle ciemny las Dantego), więc żurawi bohater liryczny może tylko słyszeć, ich krzyk jak sygnał pociągu w ciszy - bardzo petersburski obrazek akustyczny - chyba w każdej części miasta je słychać w lecie - i w ten sposób pojawia się Petersburg, noc się rozjaśnia i już widać "boską pianę na królewskich głowach". Swoją drogą, sprawdziłam, kiedy z terenów Rosji odlatują żurawie - w połowie sierpnia, wiersz Mandelsztama napisany w sierpniu 1915 roku na Krymie.
Tak samo namacalny jest dla mnie "ciężki grzmot" morza - w nocy na wyspach (pamiętam to z Grecji, ale myślę, że na Krymie nie jest inaczej) przybój jest o wiele lepiej słyszalny, szczególnie w półśnie - "ciężki grzmot" jest bardzo trafnym określeniem, znów przywołującym obraz dźwięku w ciemności.
Mandelsztam mówił o swojej poezji, że pisze "pominiętymi ogniwami" - i ten wczesny wiersz jest doskonałą ilustracją. Nie padają słowa "noc", "ciemność", "sen", "jawa", ale to wszystko jest obecne: w obramieniu rzeczywistych dźwięków (krzyk żurawi, szum morza) płyną statki Homera (czy nie z drewna z Dantowego lasu ich zbudowano?), świecą gwiazdy (i słońce) Dantego, jaśnieje petersburska biała noc i tryumfujące poczucie jedności świata staje się udziałem czytelnika, słyszalne w nocnym szumie przyboju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz