piątek, 2 stycznia 2015

Charles Reznikoff, When the sky is blue

When the sky is blue the water over the sandy bottom is green.
They have dropped newspapers on it, cans, a bedspring, sticks and stones;
but these the patient water corrode, those a patient moss covers.

W przekładzie Piotra Sommera:

Gdy niebo jest niebieskie, woda ponad piaszczystym dnem jest zielona.
Ktoś wrzucił do niej gazety, puszki, sprężynę do łóżka, patyki i kamienie;
lecz jedne z nich trawi cierpliwa woda, inne cierpliwy mech pokrywa.



Piotr Sommer w swoim artykule "Tłumacząc krótkie wiersze Charlesa Reznikoffa" komentuje swój przekład i analizuje ten wiersz następująco:

"Uwaga autora, zdawać by się mogło, bez reszty skupia się na treści i precyzji obserwacji, to jest na wyliczeniu spostrzeżonych przedmiotów, a następnie - na podniesieniu konkretnych spostrzeżeń do rangi uogólnienia. Sygnały, że przynajmniej równie ważna jest perspektywa narratora - przyimek 'over' w pierwszym wersie i przyimek 'on' w drugim - są doprawdy nienatrętne. [...]
Wracam do wiersza. Można go oczywiście czytać z przyjemnością, nie uprzytamniając sobie, gdzie znajduje się narrator, ani z jakiego to konkretnie miejsca dokonuje obserwacji. Czytelnik, mniej lub bardziej świadomie, może wręcz czerpać z tej niewiedzy główną przyjemność. Chcąc jednak wiersz przełożyć, lepiej sobie te pytania zadać. Nawet gdyby nie można było dac przekonującej odpowiedzi translatorskiej. [...]
Oryginał, zwłaszcza pierwsza część zdania (They have dropped newspapers on it), dostarcza czytelnikowi - nie wprost, mimochodem - informacji niemieszczących się w dziale czystej faktografii. Wracam oczywiście do rzeczonego punktu obserwacyjnego narratora. Bez uchwycenia jego perspektywy i bez dostrzegalnego oznaczenia jej  w przekładzie, nasycony konkretem opis [...] zamienia się w bezpłciowy ogólnik.
Rzecz w tym, że przesuwający się (po Central Parku?) narrator idzie jakby ponad wodą (przechodzi przez mostek?) i przygląda się jej z góry. Najpewniej widzi wodę z tej samej perspektywy, co ci, którzy wrzucili do niej (dropped on it) - z góry na dól, doslownie: "na nią", na wodę - wszystkie wymienione w wierszu przedmioty. Ten "kierunek patrzenia" zasygnalizowany został już w pierwszym wersie (the water over the sandy bottom) i polska frazeologia uporała się z tym sygnałem zupełnie przyzwoicie (woda ponad piaszczystym dnem). Teraz, w wersie drugim, perspektywa narratora zostaje oznaczona ponownie, ujednoznaczniona. Niestety jednak, polski przekład - a może powinienem sobie powiedzieć polski tłumacz - nie jest w ogóle w stanie podjąć tego transferu. Pole frazeologicznego manewru okazuje się bardzo wąskie. Polszczyzna nie zniesie dosłowności w rodzaju "na nią", bez względu na to, czy zastosujemy stronę czynną (osobową), czy też bierną (bezosobową), i niezależnie od tego, czy użyjemy czasownika "strącać", "upuszczać", "rzucać" (z tym czy innym przedrostkiem), a nawet "spadać" bądź "wpadać". Wyrażenie przyimkowe "do niej" wydaje się niezmiennie jedynym pokarmem, będącym w stanie zadowolić wybredny smak potwora frazeologii."

Zgadzam się ze wszystkim, co zostało powiedziane wyżej o ważności określenia punktu obserwacyjnego narratora, oraz z tym, że przyimki 'over' i 'on' są bardzo istotne dla ustalenia tego faktu, ale nie mogę się zgodzić z wnioskami, do których doszedł tłumacz.

Dla mnie jest oczywiste, że po angielsku, tak samo jak po polsku, nie da się użyć przyimku 'on' w konstrukcji 'on it', jeżeli chodzi o wodę, z czego wyciągam wniosek, że 'it' w danym przypadku odnosi się nie do wody, tylko do dna (bottom). Dodatkowym, pośrednim potwierdzeniem tego w wierszu jest instrumentacja głoskowa: 'bottom' - 'on it'. Wymienione w wierszu rzeczy zostały rzucone "na dno" - inna sprawa, czy wszystkie tam dotarły?

Kolejną rzeczą, która zwróciła moją uwagę w wywodzie tłumacza, jest dziwny przeskok: "the water over the sandy bottom" ma wskazywać, że narrator wiersza znajduje się na bliżej nieokreślonym mostku, chociaż dla mnie z tej frazy wynika tylko to, że woda jest nad dnem. Pierwszy wers wiersza, (który, nawiasem mówiąc, formalnie jest prawie klasycznym haiku: 17 sylab w układzie 5+5+7) wyraźnie dzieli opisywaną przestrzeń na trzy płaszczyzny: niebo - woda - dno, którym odpowiadają trzy kolory: błękitny - zielony - żółty (kolor piasku). Ciekawe jest, że kolor wody pojawia się w wierszu jako połączenie błękitu nieba i żółci piasku, więc można przypuszczać, że narrator musi widzieć te dwa kolory równocześnie. Jeżeli przyjmiemy perspektywę tłumacza i uznamy, że narrator znajduje się "nad wodą", na jakimś mostku, w jaki sposób mógłby on zobaczyć w zielonej wodzie mech, pokrywający "tamte" (those), czyli przypuszczalnie leżące na dnie, rzeczy?

Warto tez przyjrzeć się zaimkom wskazującym 'these' (te) i 'those' (tamte). One również pośrednio lokalizują narratora wiersza: wskazują na rzeczy bardzo bliskie, na które można "pokazać palcem". "These" wyraźnie odnosi się do rzeczy "trawionych przez wodę" czyli unoszących się w niej, zaś "those" - do rzeczy "pokrywających się mchem", czyli nieruchomo leżących na dnie.

Myślę, że wszystkie przytoczone fragmenty tekstu wskazują na to, że punkt obserwacyjny narratora jest w wodzie. Można też zauważyć, że rytm wiersza naśladuje ruchy ryby, raz płynne i powolne, raz krótkie i gwałtowne. Trudno dostrzec ją w wodzie w bezchmurny dzień, szczególnie gdy się patrzy z mostku...

A teraz mój wariant przekładu:

Gdy niebo jest błękitne, woda nad piaskiem dna jest zielona.
Spadły nań gazety, puszki i sprężyna, kijki, kamień;
lecz te niszczy cierpliwa woda, tamte cierpliwy mech kryje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz