piątek, 10 listopada 2017

Muzyka sfer

The absolute is subject to constant change,
the relative is permanent.

Erich Leinsdorf, The composer's advocate

Byłam ostatnio na paru koncetach muzyki klasycznej - smyczki z klawesynem, J.S. Bach z synami, Bixtehude. Wykonanie autentyczne (obecnie to standard jeżeli chodzi o muzykę dawną i barok): instrumenty z epoki, struny żylne, smyczki z końskim włosiem, wysokie tony miauczą, niskie dudnią, klawesyn ledwo słychać, po każdym utworze potrzebne jest strojenie instrumentów, które dopiero pod koniec koncertu rozgrzewają się (chyba nie tylko w przenośni) i stają się słyszalne.

Do wykonań autentycznych mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony, świadomość stylu i konwencji epoki i możliwości ówczesnych instrumentów stanowi niezbędną ramę i obiektywizuje interpretację utworu, co pozwala uniknąć Scylli niczym nie poskromionego widzimisię wykonawców. Z dugiej strony, nic nie chroni muzyków od Charybdy niewolniczego trzymania się tradycji, podpoządkowania interpretacji rzeczom przypadkowym i relatywnym. Bach (Jan Sebastian) wiele traci w wykonaniu autentycznym, bo jego skomplikowane struktury są zdecydowanie poza zasięgiem instrumentów z epoki. Natomiast muzyka synów Bacha w autentycznym wykonaniu wiele zyskuje. Czy świadzy to o tym, że wielki kompozytor komponuje "muzykę sfer", a przeciętny muzykę taką jaką słyszy wokół siebie? Muzyka J.S. Bacha zdecydowanie wykracza poza konwencje i oganiczenia współzesnych mu orkiestr i solistów i sztuczne wciskanie jej w ciasny gorset "autentyczności" mija się z celem, z kolei muzyka jego synów, osadzona w tradycjach epoki, nabiera oryginalności i urody.

Ale jest jedna dziedzina, w której gorąco popieram każde wykonanie autentyczne: muzyka klawesynowa. Jestem gotowa słuchać niezliczonych wersji tych samych utworów na klawesynach, wirginałach, spinetach a nawet pianofortach - poprzednikach fortepianów. Bach na klawesynie solo to zawsze radość i ekscytujące przeżycie. Bardzo lubię intepretacje Colina Bootha, który nie tylko gra, ale przede wszystkim buduje i restauruje klawesyny, a o Bachowskich wariacjach goldbergowskich napisał książkę:



W tym filmie dodatkowo ujął mnie zapis graficzny nut dla nutoniepiśmiennych - absolutnie nowe i piękne doświadczenie geometrycznej harmonii muzyki. Zauważyłam też, że melodia robi się najbardziej przejmująca, kiedy linia basowa maksymalnie rozchodzi się pod względem wysokości z linią melodyjną.

Na tym samym kanale są też utwory innych kompozytorów przedstawione w podobny sposób, m. in. mój ulubiony kwartet fortepianowy K478 Mozarta: to jest świetne do "obejrzenia", ale jeżeli chodzi o słuchanie, to zdecydowanie wolę Brittena przy fortepianie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz