sobota, 11 czerwca 2016

Enigma

FB pzyniósł (i bezpowrotnie pochował w odmętach)  fragment z dzienników Etty Hillesum, holenderskiej Żydówki, która zginęła w Auschwitz w 1943 r. - po rosyjsku, przetłumaczony przez autorkę wpisu z francuskiego. Urzeczona, sprawdziłam, czy książka została wydana po polsku (owszem, trzykrotnie), jednak fragmenty udostępnione przez czytelników nie zachęciły do sięgnięcia po polski tekst. Więc, jak zawsze w takich przypadkach, sprawdziłam angielskie wydanie.

Nazwisko tłumacza - Arnold J. Pomerans - nic mi nie mówiło, poczukiwania w Internecie nie przyniosły wiele, i głównymi źródłami informacji o nim stał się nekrolog w The Independent i artykuł w Oksfordskim słowniku biogaficznym, też zresztą korzystający z nekrologów. Arnold J. Pomerans urodził się w Królewcu, wówczas niemieckim, w 1920 roku, jego językiem ojczystym był niemiecki. Wkrótce jego rodzina roztropnie uciekła z Niemiec, żeby po tułaczce po Europie osiąść w Afryce Południowej, skąd Arnold wyjechał w 1948 roku po wprowadzeniu apartheidu. Resztę życia spędził w Anglii. Od 1955 roku zawodowo zajmował się tłumaczeniami na angielski, głównie z holenderskiego, ojczystego niemieckiego, włoskiego, ale był w stanie podjąć się tłumaczenia praktycznie z każdego języka europejskiego. Jego wiedza i zainteresowania były bardzo obszerne, tłumaczył prace naukowe z zakresu nauk ścisłych, historii, psychologii (m.im Piageta, korespondencję Freuda), listy, dzienniki, wspomnienia (Van Gogh; Etty Hillesum, Anne Frank), literaturę piękną - łącznie około 200 pozycji, wiele z których dzięki jego przekładom na angielski zyskało szerszy rozgłos. Najjaskrawszym tego przykładem jest chyba kontrowersyjna autobiograficzna powieść holenderskiego choreografa Rudiego van Dantziga, For the lost soldier (miała ogromne powodzenie, na jej podstawie nakręcono film). Warto dodać, że tłumaczenia Pomeransa powstawały we współpracy z jego żoną Ericą Pomerans, nee White, która była redaktorką, współtłumaczką i tłumaczką - choć jej wkład był niewątpliwie bardzo znaczący, nie została wymieniona z imienia w żadnej publikacji. Dzienniki i listy Etty Hillesum i Anne Frank to niewątpliwie jej załuga.

Pomerans tłumaczył na angielski, który nie był jego językiem ojczystym, i wiele osób zwracało uwagę na piękno jego przekładów, ich "przyjemność dla ucha i oka". Mówił, że zadaniem tłumacza jest odtworzenie obrazu oryginału. Nie trzymał się kurczowo tekstu, podobno potrafił przeczytać stronę i, zamknąwszy oryginał, odtworzyć ją w wyszukanej, nienagannej angielszczyźnie. Jak się jej nauczył, dlaczego stała się jego językiem z wyboru - nie wiadomo, i moja ciekawość pewnie nie zostanie zaspokojona. Bo to jest nieważne. Tłumacz jest tylko nazwiskiem, drukowanym drobną czcionką w stopce. Enigmą. Jest tym mniej widoczny, im jaśniej błyszczy autor. I o to chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz