Don Juan
gardzi łóżkiem, zbyt porywczy, by się rozbierać,
także i Tristan z Izoldą - zbyt kochają się,
by dbać
o tak przyziemne
sprawy, lecz zwykli śmiertelnicy
potrzebują go
i wolą zdjąć ubrania, choćby
do snu.
Dlatego łóżkowa farsa ma być
przesadna by
rozśmieszyć, a podglądacz nie jest
chwalony jak
naturalista czy pisarz za bystre
oko, bowiem,
gdzie łóżko wchodzi w grę, czy to
surowe
posłanie mniszki, czy cesarskie łoże
zdobione damą,
treść umyka słowom. (Sen da się
opowiedzieć,
lecz relacje z naszych wyczynów
na manowcach
pragnień są często mniej romantyczne
niż nasze codzienne
sprawy, poza tym nie sposób
ich opisać
bez zmyślania). Nie muszą kochankowie
rozprawiać o
pieszczotach, ani mnich o modłach
(zresztą, czy
je pamiętają?). Jęki pasji,
ukryte
względy nie są historią, w której imię nic
nie znaczy,
lecz sposób narracji – z kontenansem
szlachcica lub
sprytem prawnika – znaczy wiele,
więc się
proszą o swój salon. Prędko kawalerka
nas wpędzi w
obłęd, jeszcze prędzej dormitorium
zmieni nas w
bestie; prawdziwi architekci wiedzą:
drzwi nie są
dość wymowne i wprowadzą przejście,
łącząc dwa
królestwa, tak obce, tak odrębne,
ziemią
niczyją schodów. Nie należy zmiany
osoby o
imieniu i nazwisku, z paszportem,
w nagą Ewę
lub Adama i vice versa
czynić naglą
lub pochopną: schody jej nadadzą rys
procesji.
Odkąd jako dziecko na rozkaz matki
wkroczyłem w
Edwardiańską Anglię, zaznałem
tej przeprawy
ponad czterdzieści tysięcy razy,
przeważnie,
ku mej udręce, sam, więc nie wiem nic
o byciu
jednym ciałem – północnych naradach małżeństw –
za dużo zaś o
pewnych tajnych niechęciach.
Są jednak również
profity w niechcianym celibacie:
rzadko są nasze cele polem walki, możemy
czytać w łóżku
(z wiekiem, racja, może nam się wydać
roztropne
zażyć wpierw nasenny trunek), korzystać
z prawa
wybrać święty obraz. (To, że zaczynam często
od różnych splendorów
z różnych czasów, które zgasły, by
zostać przy jednym
i tym samym, może być nie ważne,
lecz tuszę,
że nie.) Zwykłe ludzkie nieszczęście
to życie w naturalnych
barwach, chełpliwe
szukanie wad:
zakończyć dzień nie mając nic miłego
do
zapamiętania to rzadkość, jak i poczucie
doskonałości,
i Wiek, mimo swych kosztów, ma walory.
Z lustra na
Pięćdziesięciolatka może wiać nudą,
lecz
Siedemnastolatek w nim widzi ponury blamaż
bez pieniędzy,
kochanki, własnego stylu, który
nie był we
Włoszech, nie spotkał mistrza. Przemawiać
na
bankiecie, brać udział w przyjęciu na cześć N lub M
jest nieraz dotkliwe,
lecz Młody ma na co dzień
wstrętny
rodzinny obiad z drogimi Tatą i Mamą,
nie do pary
ze sobą. (Drażni go rozmowa,
obraża jej brak).
Gdy uwalniam się
od świata,
i Twórcom
Dobrej Nowiny powierzam swą przyszłość,
nie muszę
bać się (w neutralnej Austrii) wezwania
w środku
nocy przez głuchych agentów, by zaginął
o mnie
słuch. Plagi, których nie doświadczę, nie są godne
księcia –
ogień, koszmary, Wizja Piekła w bezsenną
noc, gdy życiodajna,
zdrowa materia Natury
jest do cna zgłębiona,
z mrocznej pustki ciągnie
morowym
swędem , w jej zwartych skałach tkwi
defekt,
każde życie
jest czczą iteracją powszechnej
pogardy
(wiedza, że panika ma chemiczny grunt,
zmniejsza
ją, lecz nie gasi). Zwykle, z pomocą proszków,
Święta Czwórka uwolni noc od zmór i zbudzi mnie,
gdy mam być obudzony, kiedy już słychać tu
i tam w
półmroku ciche improwizacje członków
ptasiej
orkiestry, która rozgrzewa się do
uwertury o
świcie, ich wysiłek wyrazić
w dawnym dziedzicznym
rycie tę radość początku,
do której
nasz ród stworzono i uznać, że to
dobre.
Nic nam nie każe – oprócz dobrych
manier -
pobłogosławić
Trójcę za bycie cielesnym
artefaktem;
tylko łotr nie podziękuje Madonnie
lub jej
Zacnej Damie-ptaszarce, gdy on, ona lub
ich dwoje
wyłoni się z własnej jamy, by
odrodzić
się, znów osiąść w Krainie Różnych Względów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz