Pada śnieg, cały
świat zostawiając w mniejszości.
Taka pora –
raj dla Pinkertonów:
Przyłapujesz
sam siebie w dowolnej istocie
Przez
niedbałość odcisku w rzeczonej.
Lecz nie
żąda się płacy za takie odkrycia;
Cały rewir
spoczywa w cichości.
Ileż światła
stłoczyło się w gwiazdy odprysku
tuż przed
nocą! Jak w łodzi uchodźcy.
Nie oślepnij,
uważaj! Sam jesteś sierotą,
Odszczepieńcem,
wyrzutkiem, warchołem.
Ani grosza
przy duszy, i szukać nie warto,
Para z ust w
smoczy profil skłębiona.
Lepiej pomódl
się na głos, jak ten nazirejczyk
drugi, za tych,
kto z darem przemierza -
samozwańczy
królowie – połówki tej Ziemi
i za dzieci,
co w kołyskach leżą.
(1986)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz